Posty

Muse Do Drugiego Albumu

Obraz
Hej, dziś powracam do was z kolejnym postem poświęconym szlachetnej historii Muse. Po napisaniu ostatniego tekstu lubiłam bardzo przewijać go i czytać co ważniejsze punkty, tak bardzo mi się podobał. Jeśli z jakiegoś powodu trafiłeś tutaj, wędrowcze, zupełnie przypadkiem odsyłam Cię do tamtej notatki , żebyś wczuł się w klimat. Spokojnie, mamy czas. ... Już? Fantastycznie, zatem idziemy dalej z tą historią! Przypomnijmy zatem - jesteśmy po wydaniu pierwszego pełnoprawnego albumu, który nie przyjmuje się za dobrze ani w UK, skąd muzycy pochodzą, ani nawet w Ameryce, natomiast - co ważne! - gdyby Muse miało kiedykolwiek poczuć dozę sympatii do jakiegoś konkretnego narodu, to byliby to Francuzi, którzy na punkcie 'Showbiz' absolutnie oszaleli! Wcale im się zresztą nie dziwię, ta płyta ma w sobie jakąś moc i Europejczycy (nie licząc zakochanych nadal w popie Brytyjczyków) natychmiast ją wyczuli. Muse naprawdę miało powód aby cieplej myśleć o Starym Kontynencie (szczególnie o N

Muse do Pierwszego Albumu

Obraz
Hej, witajcie wszyscy moi elektryczni ukochani! (Słabo? słabo) Zignoruję fakt, że bywam tutaj tylko kiedy akurat weźmie mnie tęsknota za napisaniem czegoś, co nie będzie tylko jakimś bezsensownym komentarzem mojego otoczenia czy tam środowiska, a coś, co innych też może zainteresować, zainspirować czy popchnąć do działania. Widziałam setki blogowych (lub prędzej blogaskowych) opowieści o ulubionych twórcach i zespołach, ale większość opierała się po prostu na spisaniu kilku faktów z wikipedii i dodaniu coś od siebie że "fajnie grają i podobają mi się ich teksty", przez co były to informacje mocno jednostronne i subiektywne, a przy tym zazwyczaj... nudne i niewiele wnoszące. Moją ambicją natomiast było napisać jednocześnie o zespole, który kocham nad życie, ale tak, aby nie zanudzić swojego czytelnika a dodatkowo by tekst uchronić przed banalnością. Co zatem zrobiłam? Postanowiłam, że dowiem się po prostu czegoś więcej ze źródła, z którego niewiele osób może wypić. Tego

Podsumowanie książkowego wyzwania 2017

Hej! Halo, jest tu kto? :D mam szczerą nadzieję że tak. Nie jestem dumna. Naprawdę. Cel: 50 książek Osiągnięty: nie Ile zabrakło: 20 To i tak nie tak źle, jak myślałam. Naprawdę wydawało mi się, że skończy się na połowie. Najlepszym momentem był chyba okres od końca sierpnia do początku października - pamiętam jak szybko pochłonęłam "Podpalaczkę". Zaczęłam przepięknie "Lolitą", nawet podsunięto mi pod nos wiele książek, które finalnie bardzo mi się spodobały. Największy problem miałam z: odszukaniem autora o tych samych inicjałach co ja; dostałam zaledwie dwóch takich autorów - Konrad Lorenz oraz Konrad T. Lewandowski, niestety nie zdążyłam zapoznać się z twórczością ani jednego, ani drugiego; trochę mi tego szkoda, ale niespecjalnie oba nazwiska były dla mnie zachęcające książką która zdobyła nagrodę Pullitzera, bo było za dużo opcji i nie miałam specjalnej motywacji, aby zacząć którejkolwiek szukać książką wydaną w roku mojego urodzenia - bo t

Dedykacja - piękny gest czy przestarzały, niepraktyczny rytuał?

Obraz
Dedykuję... Tylko jak to ubrać w słowa? Hej, witajcie z powrotem! Mam dla was dzisiaj rozpoczęcie nowej serii u mnie. Co jakiś czas, gdy załapię refleksję na jakiś stricte książkowy temat (a akurat mam ich całkiem sporo) postanowiłam pisać luźnego posta w związku z moimi przemyśleniami i doświadczeniami. Dzisiaj długo trzymany i roztrząsany temat dedykacji książkowych i nie tylko. I chodzi mi tu o dedykacje jakie dostajemy gdy to ktoś ofiaruje nam książkę. Na pewno w podstawówce uczono was w jaki sposób taką dedykację napisać choć pewnie niewielu z was miało możliwość wykorzystać tę umiejętność praktycznie, lub po prostu nie przyszło wam to do głowy. Pamiętam, jak kiedyś poznałam fajnego chłopaka - czytelnicy którzy są ze mną dłużej powinni go kojarzyć, bo poznałam go w autobusie ;) Spotkałam się wtedy z nim w okolicy świąt i wprost powiedział mi o tym że dziś zobaczy się ze swoją przyjaciółką i ma zamiar podarować jej jako prezent książkę. Lecz zanim to zrobi, napisze jej dedykac

"Korona w mroku" Sarah J. Maas| Nie tylko tytuł to ciemna strona tej książki?

Obraz
Moje zmagania z tą książką nareszcie zakończyły się w tym tygodniu i postanowiłam szybko napisać o niej kilka słów (mając szczerą nadzieję, że kogoś one interesują ;)). Nigdy nie zamieściłam tu recenzji pierwszej części, czyli "Szklanego tronu", ale przeczytałam go jeszcze zanim założyłam bloga - dlatego też zdobędę się tylko na streszczony opis: książka ta sama w sobie nie była zła. Tematyka w końcu mi odpowiadała. Problemem okazał się trójkąt miłosny, na który nie mogłam patrzeć. Fabuła była bardzo intrygująca, bohaterowie wydali mi się trochę papierowi i szczerze mówiąc dosyć brakowało mi rozlewu krwi, jaki profesja Celaeny niejako mi obiecywała. Wybaczcie tak ogólne zamknięcie sprawy w kilku zdaniach. Być może kiedyś powrócę do tamtej książki i wtedy zdecyduję się na jakieś szersze objęcie jej tematyki, ale na razie nie mam tego w planach :( NIE ISTNIAŁO CAŁKOWITE DOBRO ANI TEŻ CAŁKOWITE ZŁO. Ale przejdźmy do meritum, bo mówimy już o drugiej części serii spod znaku

"Opowieść podręcznej" serial a książka. Porównanie

Obraz
Hej Wam! Witajcie z powrotem. :) Uznałam, że taki post byłby potrzebny, a ponieważ i pierwszy sezon serialu się skończył, a przy okazji też jestem świeżo po przeczytaniu książki, to tym samym dobrym pomysłem byłoby to wykorzystać. Możecie to więc potraktować jako dwie skupione recenzje. Aha - losy bohaterów i fabuła są ze sobą mocno powiązane, lecz nie obawiajcie się! Postaram się całkowicie  uwolnić tę recenzję od spojlerów ! ;) Uczycie się łaciny? :D Postanowiłam, że zacznę tę nieprzeciętną recenzję od bohaterów, których mamy zarówno w serialu, jak i w książce. Zdaje się, że najistotniejszą wśród postaci jest Freda (June). Wielu osobom oraz mnie samej zresztą również wydawało się, że postać Fredy będzie tym, do czego współczesna literatura nas przyzwyczaiła - czyli, że będziemy śledzić losy bohaterki niezwykłej - odważnej wybranki (jak to w dystopiach bywało - patrz: Katniss, czy choćby i Triss) natomiast zarówno serial jak i książka dosyć mocno od tego odstępują. Są oczyw

Italians do it better

Obraz
Hej Wam! Dla niektórych Walentynki to ciężki okres. Jedni korzystają, szalejąc, obdarowując swoją drugą połówkę prezentami, korzystając z uroków tego komercyjnego święta, inni woleliby o nim zapomnieć i przyśpieszyć bieg słońca, aby ten dzień jak najprędzej minął. Ponieważ jestem szczęściarą, to udało mi się na ostatnią chwilę trafić do kina na świetny seans! Choć kolejka była onieśmielająca, to nie ugięłam się i zamiast zdecydować się na tego ciemniejszego pana, o którym tak było głośno ;) wybrałam się na zaiste bardzo interesujący film. Jako że studiuję, co studiuję, ostatnio staram się poszerzać moje zainteresowania włączając w to szczerze i intuicyjnie język włoski - a to oglądam filmy włoskich reżyserów, a to zdecydowałam się na prenumeratę Italia Mi Piace, a w najbliższym czasie przeczytam chyba Hamleta po włosku. I odkryłam coś fantastycznego. DOBRZE SIĘ KŁAMIE W MIŁYM TOWARZYSTWIE Tytuł oryginału to Perfetti Sconosciuti (jeśli mam być szczera, to również i tutaj można b