Dedykacja - piękny gest czy przestarzały, niepraktyczny rytuał?

Dedykuję... Tylko jak to ubrać w słowa?

Hej, witajcie z powrotem! Mam dla was dzisiaj rozpoczęcie nowej serii u mnie. Co jakiś czas, gdy załapię refleksję na jakiś stricte książkowy temat (a akurat mam ich całkiem sporo) postanowiłam pisać luźnego posta w związku z moimi przemyśleniami i doświadczeniami.

Dzisiaj długo trzymany i roztrząsany temat dedykacji książkowych i nie tylko. I chodzi mi tu o dedykacje jakie dostajemy gdy to ktoś ofiaruje nam książkę. Na pewno w podstawówce uczono was w jaki sposób taką dedykację napisać choć pewnie niewielu z was miało możliwość wykorzystać tę umiejętność praktycznie, lub po prostu nie przyszło wam to do głowy.
Pamiętam, jak kiedyś poznałam fajnego chłopaka - czytelnicy którzy są ze mną dłużej powinni go kojarzyć, bo poznałam go w autobusie ;) Spotkałam się wtedy z nim w okolicy świąt i wprost powiedział mi o tym że dziś zobaczy się ze swoją przyjaciółką i ma zamiar podarować jej jako prezent książkę. Lecz zanim to zrobi, napisze jej dedykację od serca. Gdy spytałam czy często to robi, powiedział że u niego w rodzinie książka to najczęstszy prezent, i że dedykacje piszą sobie już w ramach pewnej rywalizacji. To było niesamowite.

Uważam, że to fantastyczne, bo dedykacją nadajemy książce - w roli prezentu - jakiegoś indywidualnego charakteru. Możemy przez to dać komuś do zrozumienia, że ta osoba się dla nas bardzo liczy i tym sposobem umiejętnie zwrócić uwagę na jej najlepsze cechy.

Z drugiej strony dedykacje są bardzo ryzykowne. Gdyby okazało się, że obdarowanemu książka się nie spodoba, i będzie chciał ją oddać albo nawet sprzedać, to może się to okazać bardzo trudnym zadaniem. U mnie w rodzinie byłby to naprawdę spory problem, my nigdy nie dostajemy książek w prezencie - nie mamy takiego nawyku, nasi rodzice nie wiedzą jakie dzieła literackie preferujemy (my-ja i moja siostra), dlatego najczęściej jest to ich wymówka. Po prostu nie angażują się w nasze hobby i zwykle wprost pytają czego sobie życzymy. Gdyby nie znając naszego gustu próbowali nam coś kupić i dodać dedykację, to bez potrzebnej wiedzy prezent okazałby się zwyczajnie nietrafiony...

Nie wiem jak wy, ale ja bardzo chciałabym dostać, lub dać komuś książkę z dedykacją. Wydaje mi się to bardzo fajne i chętnie bym z takiej możliwości skorzystała.

Pewnego razu, gdy myszkowałam w starych pamiątkach i albumach znalazłam kilka dedykacji wpisanych na odwrocie fotografii. To również wydaje się całkiem ciekawym rytuałem i też należy już do przeszłości, szczególnie zaś do dziejów naszych dziadków, kiedy fotografia nie była jeszcze aż tak powszechna i naprawdę miała chwytać twarze, które nawet pod wpływem czasu się nie starzały, a dedykacja z tyłu miała przypominać o tej osobie obdarowanemu.



I to by było na tyle. Koniecznie napiszcie mi czy piszecie lub kiedykolwiek napisaliście dedykacje, bo mam wrażenie że naprawdę sztuka ta przechodzi już do lamusa a chciałabym coś zrobić żeby tak się nie stało. Czy uważacie to za dobry pomysł na jakąś szczególną personalizację prezentu, czy tak jak w tytule - niepotrzebną i kłopotliwą.

A na razie się z wami żegnam. Kończą się wakacje, więc chyba pora spytać czy czujecie już nadciągające dźwięki dzwonka i sunące wraz z zimą święta? :P
Pozdrawiam i do następnego!

Komentarze

  1. Jak można nie pisać dedykacji?! U mnie to rytułał :D Moja bff również jest książkoholiczką i obydwie wpisujemy sobie dedykacje zawsze na pierwszej stronie ♥
    Ale nigdy nie wpadłabym by napisać coś takiego z tyłu zdjęcia, co też wydaje się być świetne :)
    Często przeglądając instagrama widzę książki z dedykacjami, więc myślę, że szybko ten zwyczaj nie trafi do lamusa ;D
    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skrycie zazdroszczę i podziwiam. Może już niedługo też znajdę dla siebie kogoś, z kim będę wymieniać się książkami z okazji świąt czy urodzin i dam upust swoim talentom dedykatorskim :P

      Bardzo się cieszę, bo jednak okazuje się, że na szczęście istnieją ludzie, którzy o ten zwyczaj dbają i lubią go rozpowszechniać, co jest najważniejsze!

      Ślę gorące pozdrowienia <3

      Usuń
  2. Przyznam, że nigdy nie pisałam dedykacji dla kogoś, bo bałam się błędów od strony "technicznej", tzn. tego, że napiszę datę w nieprawidłowym miejscu albo coś w tym stylu. Ale z drugiej strony - kogo to obchodzi? Jeżeli napiszę kilka szczerych, miłych słów dla kogoś to będzie to na pewno fajny prezent. Bez względu na to czy dedykacja jest napisana poprawnie czy nie :D Ale faktycznie, temat jest dosyć drażliwy.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami błędy rzeczywiście mogą zepsuć odbiór dzieła, ale ostatecznie to nie one tak naprawdę mają znaczenie ;)
      Liczy się gest i to, co za jego pomocą chciało się okazać, a nie nieistotne detale.
      Pozdrawiam również! <3

      Usuń
  3. Co do dedykacji na zdjęciach to przypomniało mi się jak oglądałem stare zdjęcia moich rodziców i na zdjęciu mojej mamy z przyjaciółkami (lata technikum, także ho ho, dawno temu) było napisane "Na dziedzińcu, Staśka wyszła najładniej". Skisłem, to brzmiało jak opisy na fb. Ale przemiła sprawa. Dostałem książkę z dedykacją w podstawówce, od polonistki, za jakiś konkurs. Mam ją do teraz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, lubię oglądać takie zdjęcia! Nawet jak totalnie nie wiem, kim są ludzie na fotografiach to wiem, że za ich twarzami kryje się jakaś historia związana też z samym zdjęciem. I taka tajemnica moim zdaniem jest przepiękna :P

      Dostawałam książki w podstawówce za wzorowe zachowanie, ale nigdy z dedykacją. Zazdro :D

      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. ja nie zapomnę jak zadedykowałam pracę licencjacką swojej pani od polskiego xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie spotykam sie z dedykacjami o których piszesz, jesli już to zwracam uwagę na to, komu dedykuje książkę autorka. Podpisywanie fotografii to dla mnie cudowna praktyka, ale oczywiście jej nie przestrzegam! A przecież za kilka lat to już będzie "coś" kiedy spojrzę na zdjęcie sprzed 10 lat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że istnieją także - czasem nawet bardzo rozbudowane - dedykacje od autora wpisane w stronę tytułową. Ale one są praktycznie zawsze. Za to z tym rodzajem dedykacji co w poście spotykam się rzadko lub wcale... :)
      Faktycznie. Bardzo denerwuje mnie niedbalstwo mojej rodziny. Zdjęcia sobie fruwają w albumach bezładnie i nigdy nie wiem kto jest w kim i gdzie (a nawet lepiej! Niektórych zdjęć z ich czasów oni sami już nie pamiętają! xD)
      Co najgorsze lepiej nie będzie, bo u nas Alzheimer dziedziczny...

      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. U mnie również nie ma zwyczaju pisania dedykacji na książkach. Ostatnią dedykację napisaną na pierwszej stronie książki otrzymałam na 18 urodziny od mojej bardzo bliskiej koleżanki. Ja sama nigdy nie napisałam takiej dedykacji. Może trochę szkoda, a z drugiej strony tak jak napisałaś. W dobie allegro i OLXa, jeśli książka nam się nie spodoba, albo po prostu raz ją przeczytałeś i już wiesz, że więcej do niej nie wrócisz, bo po prostu była słaba to sprzedajesz ją bez mniejszego problemu.
    pozdrawiam i życzę powodzenia w nowym roku szkolnym
    psychoil.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Napełnij mnie pozytywną energią!
Karma wraca!

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść podręcznej" serial a książka. Porównanie

Muse do Pierwszego Albumu