Co tam u mnie?

Hej!
Zauważyłam, że ostatnio serio tu zaniedbuję bloga, a chciałam dodać wreszcie coś, aby podzielić się czymś więcej niż tylko moim słowem i przeprosinami za nieobecność.
Wobec tego bardzo jest mi przyjemnie, że w końcu napiszę coś, z czego mogę się cieszyć, bo nie narzekam, tylko opowiadam. Nie jest to też cykl książek - które ostatnio podupadły w moim życiu (aczkolwiek, skoro już o tym mowa, to lecę wreszcie z "Lolitą" jak burza). Muszę się więcej uczyć - pierwsze kolokwia mam już za sobą, i jestem pozytywnie nastawiona, bo jak nigdy dotąd czuję, że mogę poruszyć świat swoim włoskim!!! :D (nie żebym umiała coś specjalnego, po prostu kolokwia były łatwe i zaczęłam w siebie wierzyć) Teraz żeby tylko nie spocząć na laurach.

W KWESTII SAMOPOCZUCIA
Wracam do życia. Introwertyk chlipiący przy oknie wreszcie wywiesił białą flagę i chętnie bym pozwiedzała Wrocław!
Lubię tramwaje, ale to nie powinno nikogo dziwić - stale to powtarzam, bo to jedyna rzecz, jaka serio przypadła mi do gustu, kiedy byłam zmęczona.
Obejrzałam wczoraj fantastyczny film Woody-ego Allena, który tak pozytywnie mnie napompował, że czuję, że mogę frunąć do nieba! Pewnie większość z was go zna, ale wiadomo, że każdy odbiera takie rzeczy inaczej, w innym czasie. Mówię oczywiście o "O północy w Paryżu".

Pewnie widzicie powiązanie między tym filmem, a (znów zmienionym) napisem na belce, a jeśli nie, to radzę tę frazę wpisać w Google i szybko zorientować się, o co mi chodzi.
Film oczywiście nie jest tak do końca optymistyczny, szczególnie dla ludzi mojego pokroju - czyli zawołanych romantyków, morał filmu jest bardzo rozczarowujący. Mówi bowiem o tym, że idealizacja przeszłości i całkowite nią oczarowanie jest niezdrowe i źle widziane w naszym społeczeństwie - wszyscy chcą przeć do przodu i nie interesują ich burze introwertyków. Materialiści piętrzą się wokół, i tracą jakiś duchowy pierwiastek, szukając w materialności i przyziemności celu swojego życia.
Tak więc, mimo tej fatalistycznej wizji mojej własnej przyszłości, film bardzo mnie zainspirował. Na tyle, że będę w najbliższym czasie chciała jednak przeczytać coś napisanego przez Hemingway-a.
Film, mimo że obejrzany przeze mnie w najniższej z możliwych jakości cieszył moje oko i ucho od początku do samiutkiego końca i zawarł w sobie mnóstwo piękna i paryskiej magii.


SIEDZĄC PRZYKLEJONA DO SIECI
... poszukuję miejsca na świecie.
A tak naprawdę to sporo siedzę ostatnimi czasy w internecie - a wiadomo, że jak siedzę, to nie rzadko jeszcze coś dla siebie wygrzebię.
I wygrzebałam! :D
Oglądam sporo Vroobelka.
Nie jestem szaloną feministką, ale uważam, że z jakiegoś niesprawiedliwego powodu kobiet i takich fantastycznych supergirls, które odmieniają rzeczywistość jest strasznie mało w sieci. A kiedy się pojawią, to zaraz się okazuje, że znajdą się osoby, które potrafią znienawidzić je za byle co, albo wytknąć błędy. Dziewczyny prowadzące coś dla płci pięknej, w gronie płci brzydkiej uznawane są za nudne i puste. Świat gamingu jest nieprzyjazny dla chromosomów XX.
* No właśnie, skoro już jesteśmy przy tym temacie, bardzo was proszę, żebyście mi na dole w komentarzu napisały - jestem dosyć ciekawa. Ja subskrybuję 35 kanałów, z których 10 jest prowadzonych przez płeć piękną, a jak jest z wami? Wspieracie jakieś fajne babeczki? :D

Weronika Szymańska a.k. Billie Sparrow, a.k. Vroobelek jest całkiem sympatyczną, pełną ciepła i energii youtuberką. Uznaje się ją za jeden z największych debiutów tego roku. Niech nie zmyli was jej pokorny nick, Billie ma do powiedzenia bardzo wiele i widać to gołym okiem. Ludzie jej pokroju to już praktycznie rzadkość - ładna, mądra, szczera, do tego jest z niej kawał dobrego człowieka, który ma rację i się tego nie wstydzi. Kontrowersyjne treści, które gdzie indziej u kogoś innego spowodowałyby spory szok w jej ustach brzmi zupełnie normalnie i zwyczajnie. Kwestia wiary, czy wielokroć wałkowana pozycja kobiety ujęta społecznie - wszystko przedstawione z nowej, lepszej perspektywy.
W dodatku od Billie można się po prostu uzależnić, bo ma miły, srebrzysty głos (no cóż, to nic dziwnego, w końcu Vroobelek ;D) no i dodaje materiał tak średnio raz na tydzień, więc oczekiwanie na coś nowego może się przerodzić w czas błogiego napięcia lub okres okrutnych tortur!

Co jeszcze Wam polecę? Przeczytałam bardzo fajny tekst na temat tego, jak to naprawdę jest z tymi wycinkami lasów (swoją drogą już kiedyś wspominał o tym Korwin-Mikke i faktycznie, zdaje się, że miał rację). Wiecie, ja nie deprecjonuję faktu, że flora i wszystkie stworzone naturalnie obszary lasów tropikalnych na świecie bardzo cierpią przez działalność człowieka. We wszystkim staram się zachowywać umiar i ochrona środowiska również jest taką rzeczą. Powinniśmy wszyscy trzymać rękę na pulsie, działać konkretnie w kierunku odnowy tych zniszczeń ale oddychać spokojnie, bo jeszcze są te cudowne, oceaniczne żyjątka, którym tyle zawdzięczamy!
Pamiętajcie, że coś, o co zadbamy już dzisiaj ma szansę pozostać z nami na dłużej. :)

JEDEN WŁOSEK, DWA WŁOSKI
Idzie sprawniej, dzięki paru pomysłom, które sobie wprowadziłam. M.in. robię fiszki, scalam je ze sobą sznurkiem i jak już zapamiętam jakieś słowo nie na 100 tylko jakieś milion procent to odrywam karteczkę i wyrzucam ją do kosza. Postarałam się również o utrzymanie silnej motywacji i w związku z tym wypisałam około 15 ważnych dla mnie motywów włożonych do zamkniętej koperty. I teraz zawsze, kiedy nie chce mi się uczyć, ale jednocześnie mi się nudzi i nie mam co robić, to muszę zaglądać do koperty i wyciągać z niej jakiś powód - przynajmniej jeden dziennie działa jak nagły zefir! Wierzcie mi. W końcu ja je wymyśliłam - wiem czego chcę i wiem, dlaczego muszę zwalczać tego lenia we mnie ;)
Zresztą, odkąd jednocześnie uczę się też przez Duolingo, nie ma mowy, żebym zmarnowała jakiś dzień. Kto nie zna tego programu łapa w górę i natychmiast ściągać na komórę. Duolingo wysyła mi codziennie sygnał jak wracam z wykładów, że powinnam się pouczyć. Kiedy uczę się codziennie przez kilka dni to szybciej nabijam "level" i zdobywam kolejne osiągnięcia. Ten system jest uzależniający. I mam do siebie straszne pretensje, kiedy przez jakąś sytuację nie znajdę chociaż dziesięciu minut na naukę i następnego dnia muszę wszystko zaczynać od nowa.

I tak już jest, nie zapomnijcie zostawić po sobie jakiegoś śladu. No i odpowiedzieć na moje pytanie ;)
Miłego tygodnia Wam życzę!

*Och, jeśli to Was zaciekawi, to ostatnio udzieliłam luźnego wywiadu, dzięki któremu możecie mnie jeszcze trochę bliżej poznać. A to dzięki wspaniałej Nanie, która osiadła w Pewnym Jakże Urzekającym Miejscu i w dodatku świetna z niej book-blogerka ;)

Komentarze

  1. Ja ostatnio bardzo zaniedbuję bloga ;_;Jakoś nie mogę się wyrobić z czytaniem, komentowaniem i jeszcze napisaniem czegoś u siebie. Mam pewne plany, ale nie mam kiedy tego zrobić. Fajnie, że jesteś napełniona pozytywną energią. Może zechcesz mnie nią zarazić? :D Bo u mnie introwersja, demotywacja i problemy. Oczywiście, że oglądam Vroobelka. Bardzo podziwiam tę kobietę, uwielbiam słuchać tego co ma do przekazania. Można się wiele nauczyć, dostrzec ważne aspekty. Ona pokazuje, że warto być w pełni sobą i możemy WSZYSTKO. Ja oglądam dosyć sporo płci pięknej na YouTube, chociaż ostatnio nie mam na to czasu. Teraz był powrót Banshee. Lubię ją i przykro mi, że musiała robić sobie tak długą przerwę... Banshee, Vroobelek. Oo! I jeszcze WobecObiektywu ;) Masz fajne sposoby na lenia i naukę. Wszystko przemyślane ;P Dobrze :) Jak zawsze pozdrawiam :*
    ludziesamotni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Dziękuję za komentarz :*
      Jeśli dopadła cię jesienna deprecha to musisz to przeżyć - może jak spadnie wreszcie śnieg to obudzi się w Tobie radosne dziecko i wtedy te słabości same jakoś miną? :)
      Taak, Banshee przeżyła jakiś koszmar i do tego nieźle musiało ją to dotknąć skoro dostała depresję, z której się leczy :/ Natomiast z Olgą z "wobec obiektywu" dzieje się dokładnie to, o czym napisałam. Nagrabiła sobie swoim niecnym występkiem i teraz stała się tarczą na noże.
      Niestety na własną prośbę...
      A była z niej całkiem porządna babka.

      Nie zawsze wszystko działa. W środę pominęłam lekcję z Duolingo, bo byłam bardzo zmęczona, więc znowu byłam na siebie za to trochę zła.
      Pozdrawiam! I trzymaj się, kochana.

      Usuń
    2. Zgadzam się. Trzeba przetrwać, przeczekać ;) Banshee jest dobrym przykładem na to, że popularność nie zawsze jest taka kolorowa i fajna jak się niektórym wydaje. Tylu twórców nie wytrzymało psychicznie... Przykre jest, że ludzie naciskają na rozpoznawalne osoby, traktują jak ideały. Wszystko jest dobre, ale z umiarem :)

      Usuń
  2. Czytałam wywiad! Bardzo mi się podobał :) nie jestem tylko pewna które to kłamstwo xD co do pytania obserwuję dużo kanałów na YT z różną tematyką i przeważają kobitki xD
    Nie oglądałam tego filmu, a nawet lepiej, u ciebie widzę go po raz pierwszy xD postaram się nadrobić, a Marta jeszcze dorzuciła mi do listy filmów " Duma i uprzedzenie" . Kiedy ja to wszystko obejrzę? xD ogólnie wiem, że jest książka i myślałam od niej zacząć ale to się okaże xD ah pisze nie na temat, wybacz.

    Ja teraz też bardzo dużo przesiaduje w internecie:/ ah... trzeba się ogarnąć wziąć do nauki... haha jasne xD Vroobelka nie oglądam :/ ale oglądam WobecObiektywu i "Olsikowa" Ja nie wiem jak ona to robi ale jest taka pozytywna i po jej filmach zawsze mam ochotę poryswać, zrobić kreatywnego xD

    Nauka... powiedźmy sobie szczerze- spadłam z ocenami. Zaraz zobaczę stronkę, a mam takie pytanie: Czy mogłabym spróbować zrobić coś podobnego z kopertą? Może coś by mnie w końcu zmotywowało. Robiłam sobie fiszki, ale takie zwykłe, bardzo fajny pomysł by mieć je na sznurku :)

    Ogólnie wyszedł bardzo fajny i przyjemny post :) Mam nadzieję, że będzie takich więcej :)

    Buziaki :*
    zlodziejka-zapisanych-stron.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Olu! Bardzo fajnie że podobał ci się wywiad, cieszy mnie to bardzo :) Wygląda na to że nikt nie zgadnie - Nana ma również ten problem :D
      Ja kiedyś chciałam przeczytać Dumę i uprzedzenie w oryginale ale chyba zostawię ten pomysł na koedy indziej. Lolita też nieźle daje w kość, a czemu to napiszę w recenzji.
      Sprawdzę tę twoją Olsikową bo mnie zainteresowałaś. Bardzo fajnie że wspierasz youtuberki. :D
      Jasne, że możesz. Zastanów się dobrze nad swoimi motywacjami i napisz mi w najbliższym czasie czy pomysł ten u ciebie działa! ;)
      Miałam nadzieję, że post tak się spodoba. Pozdrawiam cieplutko i do następnego! ;)

      Usuń
    2. Cześć! Nominowałam Cię do LBA, szczegóły: http://zlodziejka-zapisanych-stron.blogspot.com/2016/11/liebster-blog-awards-8.html?m=1
      Buziaki :*

      Usuń
  3. ja posty piszę na zapas, wstaje o 6 rano i czas na bloga mam xd

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Napełnij mnie pozytywną energią!
Karma wraca!

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść podręcznej" serial a książka. Porównanie

Dedykacja - piękny gest czy przestarzały, niepraktyczny rytuał?

Biblioteczka #1