Biblioteczka #2
Lipiec & sierpień & wrzesień
W ostatni weekend dogadałam się z siorą, które książki z naszej wspólnej biblioteczki mogę sobie wziąć, a które ona wolałaby zatrzymać, co jest zdecydowanie zmianą na plus.
Kiedy opublikowałam swój ostatni biblioteczkowy post (a właściwie to pierwszy) to zdałam sobie sprawę, jaką przede wszystkim ma on wadę: jest to tylko pusty tekst o książkach, które mam ambicję przeczytać, ale w następnym poście tego rodzaju muszę poruszyć te tytuły jeszcze raz - aby wam je zrecenzować pokrótce jak mi się je czytało.
Więc dzisiaj zaczniemy od pozycji, które kończyłam w sierpniu.
Igrzyska śmierci. W pierścieniu ognia by Suzanne Collins
W sumie nie wiem, jak opisać moje odczucia co do drugiego tomu Igrzysk. Wszystko, co można było o niej powiedzieć już zostało powiedziane. Jest dobra, bo sama się niejako broni, intryga nie jest naciągana, szybko się czyta i ciężko się tu zgubić. W ogóle dosyć dziwnie czyta się rzeczy, gdy jako pierwszy obejrzało się film. Myślę, że zaczęłam w złej kolejności i że chyba najłatwiej będzie umyć ręce i nie zmuszać się do komentarza.
Pieśni by Safona
No i teraz mogę rozwinąć skrzydła. Dobra, ręka w górę, kto lubi poezję? Yhm, nie widzę ani jednej kończyny, więc nawet nie pytam, kto lubi poezję starożytną, która jest jeszcze nudniejsza i jeszcze trudniejsza do zrozumienia. I to wcale mnie nie dziwi. Jesteśmy przyzwyczajeni przez nasze współczesne społeczeństwo do przejrzystej, łatwej papki, pozbawionej duszy, serwowanej nam przez wszystkie media naokoło. A kiedy pojawia się tekst niełatwy, bo stworzony co najmniej dwa tysiące lat temu to przekazuje on coś, do czego dojść możemy, kiedy właściwie przyjrzymy się słowom i trochę nad nimi pogłówkujemy.
Safona nie jest trudna. Powiedziałabym nawet, że gdyby nie absurdalne imiona i jakaś archaizacja jej niektórych wierszy, to można by ją spokojnie uznać za współczesną poetkę. Powiem więcej: równa z niej babka i wspaniała kobieta. Mam nadzieję, że będziecie chcieli jakiś dłuższy post o jej twórczości, ponieważ sama nad czymś takim popracowałam i wyszedł mi tekst na około 10 kartek A5 (tak, wiem, mam na jej punkcie totalnego bzika, ale musiałam sobie sporządzić jakąś notkę, bo wiedziałam, że miło byłoby później do niej zajrzeć i wszystko pamiętać), a tutaj wam tego wszystkiego nie streszczę w tych kilku zdaniach...
Safo, zależnie od tego, co chce przekazać, przybiera kilka kreacji: matkę, piewczynię życia, skarbnicę mądrości oraz kobietę pełną niezwykłego erotyzmu. Autorka w każdym z wierszy zmienia się w kogoś innego. Raz walczy z pragnieniem, gdzieś indziej daje pokaz swoich umiejętności filozoficznych, znowu w innym wierszu drzemie w niej jakaś potężna energia życiowa, którą pragnie się dzielić. Przy tym wszystkim jest kobietą, a emocje grają u niej główne skrzypce. I mimo, że nie zawsze są to radość i euforia, bo czasami zdarza jej się pożalić lub ponarzekać, to jednak skala jej umiejętności jest bardzo szeroka - jej styl chociaż właśnie taki prosty, jest też barwny - a uwierzcie, że Safona nie wali też prosto z mostu, o co jej chodzi - zwłaszcza, gdy pisze erotyk, więc lubi ironizować i bawić się z czytelnikiem. Warto czytać szczególnie jej mądrości - gdybym miała ocenić teraz, jak bardzo jest ona życiową pisarką, to powiedziałabym, że poruszyła wszystkie tematy, które są bliskie każdemu człowiekowi (miłość, szczególnie emocje, kruchość życia, piękno świata, samotność, pożegnania - również te na zawsze). Wielka szkoda, że tak mało się o niej słyszy. Była wielka.
Imperium by Ryszard Kapuściński
Tytułowym imperium jest ZSRR.
Mam świadomość tego, że jest to pewnie dla większości z was dosyć mało interesująca lektura, dlatego się streszczę. Kapuściński przede wszystkim pisze w czasie teraźniejszym, a jego książka ciągnie się, jakby była jednym wielkim reportażem z podróży do Rosji. Bardzo mocno uwidacznia w niej absurdy tamtego świata, chociaż nie robi tego zbyt nachalnie. Żeby było jasne, co znaczyło tamto zdanie: Kapuściński pisze o jakiejś sprawie, najczęściej dosyć codziennej i robi to tak zgrabnie, że chociaż nie narzuca nam podobieństw i różnic między jednym krajem, a jakimś innym, to jako czytelnicy sami zaczynamy myśleć: "o matko, ci to mają źle, jak to jednak dobrze w tej Polsce, chociaż tak narzekamy...".
"Imperium" ma sporo ciekawych momentów i sytuacji, także takich, które głęboko poruszają - np. w Jakucji, skąd Związek Radziecki wywoził największą ilość diamentów (Rosja nadal jest jednym z największych eksporterów) panowała okrutna bieda - ludzie, którzy wydobywali te drogocenne kamienie nawet ich nie dotykali. Rozumiecie? Porównajcie Jakuck z Baku - miastem opływającym w równie bezcenną ropę, które dorobiło się na jej wydobyciu i dzięki temu mogło w nim stanąć wiele przepięknych budynków, oraz powstać na nowo mnóstwo miejsc, które z wiekiem utraciły swój urok.
Jest sporo o Ormianach - narodzie chrześcijańskim, któremu zawdzięczamy bardzo wiele starożytnych przekładów i kopii różnorakich utworów, a który jest bardzo niedoceniany. Łapiący za serce jest moment, w którym Kapuściński błądzi z wiązanką sztywnych zmarzniętych goździków po ulicach skutej lodem i śniegiem, z racji swojego położenia, miejscowości - Kołymie - miejscu jednego z najokrutniejszych łagrów radzieckiej Rosji. Lektura była nieco przygnębiająca, ale miała też na pewno jeden moment, który strasznie mi się podobał. Autor spotkał kobietę, która razem z mężem uciekła ze zsyłki z jedną krową i dwoma prosiakami i którzy przeżyli w lesie cały okres istnienia ZSRR! Zbudowali sobie w lesie szałas, potem mały domek i ukryli się przed szalejącym Stalinem. To było coś.
Antoniusz i Kleopatra by William Szekspir
Ta tragedia nieco mnie rozczarowała - jeśli mam być szczera. Spodziewałam się naprawdę powtórki z "Romea i Julii" a okazało się, że to książka o zdecydowanie innym przesłaniu.
Sytuacja była na tyle trudna, że Antoniusz miał żonę, kiedy zaczął szaleć za Kleopatrą. Fakt, że ona potem umarła, ale jednak ją zdradził z egipską królową, co wszystkich Rzymian - nawet tych, którzy byli jego przyjaciółmi bardzo gorszyło. Z niego samego bardzo żartowali, że stał się - jakbyśmy to dziś ujęli - pantoflarzem i że przy Kleopatrze mózg odmawia mu współpracy, przez co popełnia bardzo wiele istotnych błędów, które mają wpływ na jego życie. Natomiast królowa uchodzi za kobietę o złej reputacji (prostytutkę, mówiąc grzecznie). No bo jakby spojrzeć na to logicznie, to Kleopatra miała syna z Juliuszem Cezarem i jeszcze potem trójkę dzieci z Antoniuszem - który, był zaufanym doradcą i sojusznikiem Juliusza Cezara. Taka tam, mała Moda na sukces :D
Kleopatra nieszczególnie mnie przekonała na samym początku. Niby kochała Antoniusza, ale jak trzeba było walczyć to jej żołnierze uciekali, aż się kurzyło. Niby go wspierała, ale jak tylko gdzieś się pojawiła, to jemu zaraz odbijało na jej punkcie i nikt już nie potrafił go od niej odciągnąć.
Czy sam dramat mi się podobał? Tak, świetna książka. Język odrobinę podstarzały i myślę, że było za dużo postaci, ale widać, że Szekspir musiał zrobić porządny research, żeby nie palnąć żadnej gafy przy odwzorowywaniu tej prawdziwej historii kochanków.
To teraz pokażę wam cuda, które zaplanowałam sobie już na wrzesień.
Oskar i pani Róża by Eric-Emmanuel Schmitt
Tak w sumie to też ją już przeczytałam, bo to bardzo przyjemna książka. Filozoficzna, głęboka, choć napisana w sposób tak prosty i lekki, że nawet nie zauważa, się, że ma ona 70 stron. Coś, co moim zdaniem każdy powinien przeczytać.
Aktualnie poleciłam ją mamie. Ona nie lubi czytać i będę nalegać, marudzić i stać nad nią w nocy, tak długo, aż ją przekonam, żeby się za to chociaż zabrała.
Największy kupiec świata by Og Mandino
No dobra, z uwagi na to, że namawiałam moją mamę argumentem "ciebie też interesują takie duchowe sprawy; przeczytaj ją, ponieważ jest dla mnie inspirująca" na co ona, która jest dosyć mocno wierząca, poleciła mi tę książkę. Ale postawiłam warunek, że jej pozycję przeczytam tylko, kiedy ona przeczyta moją xD
Mówię wam, hit miesiąca to jest dla mnie jak ona się broni przed czytaniem jednej, krótkiej książeczki.
Klątwa tytana by Rick Riordan
W tej serii już trochę siedzę i strasznie mnie ona urzekła. Książka jest pożyczona, więc postaram się o nią dbać dużo bardziej niż normalnie (nie żebym jakoś w wolnych chwilach lubiła znęcać się nad książkami...) i przeczytać ją na jednym wdechu, bo aż jestem rozemocjonowana, kiedy myślę o kolejnej części tej fajnej serii pełnej niesamowitych przygód!
Pamiętnik by Nicholas Sparks
Moja pamiątka z Krakowa. Obowiązkowo muszę ją przeczytać póki jeszcze nie mam ochoty obejrzeć filmu.
Nie wiem, czy wam to umknęło, ale założyłam sobie nową zakładkę na blogu, ponieważ zostało mi mniej niż pół roku, w trakcie którego ja muszę przeczytać jakieś 40 książek z tej listy, a nie mam zupełnie pomysłu na niektóre z nich, więc jeśli tylko wpadnie wam coś fajnego w ręce i będzie pasowało do którejś kategorii to bardzo proszę o pomoc! Szczególnie szukam czegoś, co mogłoby mi wycisnąć łzy, ponieważ rzadko płaczę przy książkach, częściej przy filmach i to może być spory problem dla mnie :/
I to wszystko ode mnie, co u was, jak przygotowania do roku szkolnego? Zeszyty pokupowane?
Jak dobrze być studentem!
Jak źle jest pracować :/
Pozdrawiam!
W ostatni weekend dogadałam się z siorą, które książki z naszej wspólnej biblioteczki mogę sobie wziąć, a które ona wolałaby zatrzymać, co jest zdecydowanie zmianą na plus.
Kiedy opublikowałam swój ostatni biblioteczkowy post (a właściwie to pierwszy) to zdałam sobie sprawę, jaką przede wszystkim ma on wadę: jest to tylko pusty tekst o książkach, które mam ambicję przeczytać, ale w następnym poście tego rodzaju muszę poruszyć te tytuły jeszcze raz - aby wam je zrecenzować pokrótce jak mi się je czytało.
Więc dzisiaj zaczniemy od pozycji, które kończyłam w sierpniu.
Igrzyska śmierci. W pierścieniu ognia by Suzanne Collins
W sumie nie wiem, jak opisać moje odczucia co do drugiego tomu Igrzysk. Wszystko, co można było o niej powiedzieć już zostało powiedziane. Jest dobra, bo sama się niejako broni, intryga nie jest naciągana, szybko się czyta i ciężko się tu zgubić. W ogóle dosyć dziwnie czyta się rzeczy, gdy jako pierwszy obejrzało się film. Myślę, że zaczęłam w złej kolejności i że chyba najłatwiej będzie umyć ręce i nie zmuszać się do komentarza.
Pieśni by Safona
No i teraz mogę rozwinąć skrzydła. Dobra, ręka w górę, kto lubi poezję? Yhm, nie widzę ani jednej kończyny, więc nawet nie pytam, kto lubi poezję starożytną, która jest jeszcze nudniejsza i jeszcze trudniejsza do zrozumienia. I to wcale mnie nie dziwi. Jesteśmy przyzwyczajeni przez nasze współczesne społeczeństwo do przejrzystej, łatwej papki, pozbawionej duszy, serwowanej nam przez wszystkie media naokoło. A kiedy pojawia się tekst niełatwy, bo stworzony co najmniej dwa tysiące lat temu to przekazuje on coś, do czego dojść możemy, kiedy właściwie przyjrzymy się słowom i trochę nad nimi pogłówkujemy.
Safona nie jest trudna. Powiedziałabym nawet, że gdyby nie absurdalne imiona i jakaś archaizacja jej niektórych wierszy, to można by ją spokojnie uznać za współczesną poetkę. Powiem więcej: równa z niej babka i wspaniała kobieta. Mam nadzieję, że będziecie chcieli jakiś dłuższy post o jej twórczości, ponieważ sama nad czymś takim popracowałam i wyszedł mi tekst na około 10 kartek A5 (tak, wiem, mam na jej punkcie totalnego bzika, ale musiałam sobie sporządzić jakąś notkę, bo wiedziałam, że miło byłoby później do niej zajrzeć i wszystko pamiętać), a tutaj wam tego wszystkiego nie streszczę w tych kilku zdaniach...
Safo, zależnie od tego, co chce przekazać, przybiera kilka kreacji: matkę, piewczynię życia, skarbnicę mądrości oraz kobietę pełną niezwykłego erotyzmu. Autorka w każdym z wierszy zmienia się w kogoś innego. Raz walczy z pragnieniem, gdzieś indziej daje pokaz swoich umiejętności filozoficznych, znowu w innym wierszu drzemie w niej jakaś potężna energia życiowa, którą pragnie się dzielić. Przy tym wszystkim jest kobietą, a emocje grają u niej główne skrzypce. I mimo, że nie zawsze są to radość i euforia, bo czasami zdarza jej się pożalić lub ponarzekać, to jednak skala jej umiejętności jest bardzo szeroka - jej styl chociaż właśnie taki prosty, jest też barwny - a uwierzcie, że Safona nie wali też prosto z mostu, o co jej chodzi - zwłaszcza, gdy pisze erotyk, więc lubi ironizować i bawić się z czytelnikiem. Warto czytać szczególnie jej mądrości - gdybym miała ocenić teraz, jak bardzo jest ona życiową pisarką, to powiedziałabym, że poruszyła wszystkie tematy, które są bliskie każdemu człowiekowi (miłość, szczególnie emocje, kruchość życia, piękno świata, samotność, pożegnania - również te na zawsze). Wielka szkoda, że tak mało się o niej słyszy. Była wielka.
Imperium by Ryszard Kapuściński
Tytułowym imperium jest ZSRR.
Mam świadomość tego, że jest to pewnie dla większości z was dosyć mało interesująca lektura, dlatego się streszczę. Kapuściński przede wszystkim pisze w czasie teraźniejszym, a jego książka ciągnie się, jakby była jednym wielkim reportażem z podróży do Rosji. Bardzo mocno uwidacznia w niej absurdy tamtego świata, chociaż nie robi tego zbyt nachalnie. Żeby było jasne, co znaczyło tamto zdanie: Kapuściński pisze o jakiejś sprawie, najczęściej dosyć codziennej i robi to tak zgrabnie, że chociaż nie narzuca nam podobieństw i różnic między jednym krajem, a jakimś innym, to jako czytelnicy sami zaczynamy myśleć: "o matko, ci to mają źle, jak to jednak dobrze w tej Polsce, chociaż tak narzekamy...".
"Imperium" ma sporo ciekawych momentów i sytuacji, także takich, które głęboko poruszają - np. w Jakucji, skąd Związek Radziecki wywoził największą ilość diamentów (Rosja nadal jest jednym z największych eksporterów) panowała okrutna bieda - ludzie, którzy wydobywali te drogocenne kamienie nawet ich nie dotykali. Rozumiecie? Porównajcie Jakuck z Baku - miastem opływającym w równie bezcenną ropę, które dorobiło się na jej wydobyciu i dzięki temu mogło w nim stanąć wiele przepięknych budynków, oraz powstać na nowo mnóstwo miejsc, które z wiekiem utraciły swój urok.
Jest sporo o Ormianach - narodzie chrześcijańskim, któremu zawdzięczamy bardzo wiele starożytnych przekładów i kopii różnorakich utworów, a który jest bardzo niedoceniany. Łapiący za serce jest moment, w którym Kapuściński błądzi z wiązanką sztywnych zmarzniętych goździków po ulicach skutej lodem i śniegiem, z racji swojego położenia, miejscowości - Kołymie - miejscu jednego z najokrutniejszych łagrów radzieckiej Rosji. Lektura była nieco przygnębiająca, ale miała też na pewno jeden moment, który strasznie mi się podobał. Autor spotkał kobietę, która razem z mężem uciekła ze zsyłki z jedną krową i dwoma prosiakami i którzy przeżyli w lesie cały okres istnienia ZSRR! Zbudowali sobie w lesie szałas, potem mały domek i ukryli się przed szalejącym Stalinem. To było coś.
Antoniusz i Kleopatra by William Szekspir
Ta tragedia nieco mnie rozczarowała - jeśli mam być szczera. Spodziewałam się naprawdę powtórki z "Romea i Julii" a okazało się, że to książka o zdecydowanie innym przesłaniu.
Sytuacja była na tyle trudna, że Antoniusz miał żonę, kiedy zaczął szaleć za Kleopatrą. Fakt, że ona potem umarła, ale jednak ją zdradził z egipską królową, co wszystkich Rzymian - nawet tych, którzy byli jego przyjaciółmi bardzo gorszyło. Z niego samego bardzo żartowali, że stał się - jakbyśmy to dziś ujęli - pantoflarzem i że przy Kleopatrze mózg odmawia mu współpracy, przez co popełnia bardzo wiele istotnych błędów, które mają wpływ na jego życie. Natomiast królowa uchodzi za kobietę o złej reputacji (prostytutkę, mówiąc grzecznie). No bo jakby spojrzeć na to logicznie, to Kleopatra miała syna z Juliuszem Cezarem i jeszcze potem trójkę dzieci z Antoniuszem - który, był zaufanym doradcą i sojusznikiem Juliusza Cezara. Taka tam, mała Moda na sukces :D
Kleopatra nieszczególnie mnie przekonała na samym początku. Niby kochała Antoniusza, ale jak trzeba było walczyć to jej żołnierze uciekali, aż się kurzyło. Niby go wspierała, ale jak tylko gdzieś się pojawiła, to jemu zaraz odbijało na jej punkcie i nikt już nie potrafił go od niej odciągnąć.
Czy sam dramat mi się podobał? Tak, świetna książka. Język odrobinę podstarzały i myślę, że było za dużo postaci, ale widać, że Szekspir musiał zrobić porządny research, żeby nie palnąć żadnej gafy przy odwzorowywaniu tej prawdziwej historii kochanków.
To teraz pokażę wam cuda, które zaplanowałam sobie już na wrzesień.
Oskar i pani Róża by Eric-Emmanuel Schmitt
Tak w sumie to też ją już przeczytałam, bo to bardzo przyjemna książka. Filozoficzna, głęboka, choć napisana w sposób tak prosty i lekki, że nawet nie zauważa, się, że ma ona 70 stron. Coś, co moim zdaniem każdy powinien przeczytać.
Aktualnie poleciłam ją mamie. Ona nie lubi czytać i będę nalegać, marudzić i stać nad nią w nocy, tak długo, aż ją przekonam, żeby się za to chociaż zabrała.
Największy kupiec świata by Og Mandino
No dobra, z uwagi na to, że namawiałam moją mamę argumentem "ciebie też interesują takie duchowe sprawy; przeczytaj ją, ponieważ jest dla mnie inspirująca" na co ona, która jest dosyć mocno wierząca, poleciła mi tę książkę. Ale postawiłam warunek, że jej pozycję przeczytam tylko, kiedy ona przeczyta moją xD
Mówię wam, hit miesiąca to jest dla mnie jak ona się broni przed czytaniem jednej, krótkiej książeczki.
Klątwa tytana by Rick Riordan
W tej serii już trochę siedzę i strasznie mnie ona urzekła. Książka jest pożyczona, więc postaram się o nią dbać dużo bardziej niż normalnie (nie żebym jakoś w wolnych chwilach lubiła znęcać się nad książkami...) i przeczytać ją na jednym wdechu, bo aż jestem rozemocjonowana, kiedy myślę o kolejnej części tej fajnej serii pełnej niesamowitych przygód!
Pamiętnik by Nicholas Sparks
Moja pamiątka z Krakowa. Obowiązkowo muszę ją przeczytać póki jeszcze nie mam ochoty obejrzeć filmu.
Nie wiem, czy wam to umknęło, ale założyłam sobie nową zakładkę na blogu, ponieważ zostało mi mniej niż pół roku, w trakcie którego ja muszę przeczytać jakieś 40 książek z tej listy, a nie mam zupełnie pomysłu na niektóre z nich, więc jeśli tylko wpadnie wam coś fajnego w ręce i będzie pasowało do którejś kategorii to bardzo proszę o pomoc! Szczególnie szukam czegoś, co mogłoby mi wycisnąć łzy, ponieważ rzadko płaczę przy książkach, częściej przy filmach i to może być spory problem dla mnie :/
I to wszystko ode mnie, co u was, jak przygotowania do roku szkolnego? Zeszyty pokupowane?
Jak dobrze być studentem!
Jak źle jest pracować :/
Pozdrawiam!
tyle książek... a ja znam tylko kilka :/ nadrobię :)
OdpowiedzUsuńMój brat ma w pokoju pierwsze 5 części o Percy'm ale jakoś mnie nie ciągnie :D pewnie przeczytam jak skończy mi się lista książek :D Oscar i pani róża-ta krótka powieść nadal przede mną:/ ktoś mówił jakiś żart?
Ja też oglądałam już Igrzyska... a mam czytać książkę i ciekawa jestem jak będzie u mnie.
Poezja zależy kogo. Ale taka starożytna to chyba nie dla mnie. Ale dobrze, że podobała się tobie :)
lecę do zakładki z tagami, bo mi umknęła.
Buziaki :*
Nadrób tylko "Oskara i panią Różę" - uważam, że każdy ma prawo czytać to, co mu się podoba. Jasne, że warto eksperymentować, tak jak ja - czasem przeczytam jedno, czasem coś innego, ale warto też odnajdywać się w tym, co się czyta :)
UsuńA oglądałaś może film "Percy Jackson złodziej pioruna"? Jeśli on cię nie zachęci to chyba faktycznie musisz poczekać i dopiero wtedy zdecydować czy faktycznie chcesz w to brnąć.
A jaka poezja jest ok wg ciebie? :P
Pozdrawiam!
Ja za to "Igrzyska Śmierci" przeczytałam w pierwszej kolejności, a dopiero później obejrzałam. Jak dla mnie niesamowita seria.
OdpowiedzUsuńHej! Ja lubię poezję :D Zależy też jaką. Safonę pamiętam, że omawialiśmy w liceum. Najbardziej zaintrygowało mnie to, jak w jednym z wierszy przedstawiła miłość, jako chorobę. Coś w tym jest :) W sumie... Uświadomiłaś mi, że muszę sobie w najbliższym czasie poczytać jej poezję.
"Oskar i Pani Róża"... Pamiętam, że ogromnie mnie wzruszyła i żałuję, że przeczytałam ją tak późno.
Podziwiam Cię; widzę że sięgasz nie tylko po współczesne książki, lecz także po literaturę piękną, dzieła twórców wcześniejszych epok. Cieszę się, ponieważ niewiele znam w swoim otoczeniu ludzi, którzy lubią czytać, a jeszcze mniej tych, którzy sięgają po dzieła wielkich twórców.
Jeśli chcesz się popłakać, polecam "W ciemności" Jany Frey. Mnie rzadko cokolwiek wzrusza do łez, a przy tej książce za każdym razem płaczę jak bóbr.
A propos studenta... Do jakiej uczelni złożyłaś papiery?
Pozdrawiam,
Marika
P.S. Zostałaś nominowana do LBA :) Po szczegóły zapraszam na mojego bloga.
Papierowe Myśli
Tak, wiem, wiem. To był ogromny błąd by oglądać te filmy, bo teraz naprawdę nie mam pojęcia, co podoba mi się bardziej i zaburza mi to całą perspektywę...
UsuńJa chciałam przerabiać Safonę z moją polonistką, bo ona była świetna i jestem ciekawa, jak ona poprowadziłaby tę lekcję. Nie pamiętam takiego wiersza :D Może miałam zły tomik?
Ta, czy ja wiem, czy to jest takie fajne? Ta pasja jest moją klątwą, bo wiedzą zgromadzoną dzięki tym klasykom nie mam się naprawdę z kim podzielić. Nie mam osoby, z którą mogłabym powymieniać uwagi czy po prostu coś polecić. Wśród moich znajomych nie mam ani jednej takiej osoby jak ja. Musiałabym chyba poszukać wśród studentów bibliotekoznawstwa albo nie wiem. Blog mi trochę to zastępuje ale też niezupełnie :)
Mnie tak samo, jakoś książka inaczej na mnie oddziałuje - mam słabą wyobraźnię albo po prostu jestem wzrokowcem i tyle...
Na Uniwersytet Wrocławski :)
Dziękuję za nominację, była dla mnie takim zaskoczeniem, że od razu zabrałam się za odpowiadanie na pytania, ale nad którymś musiałam dłużej pomyśleć i skończę w najbliższym czasie.
Pozdrawiam!
Na pocieszenie mogę powiedzieć, że obejrzałam pełno świetnych filmów, chociażby "Nędznicy", "Zielona Mila", "Skazani na Shawshank" i dopiero po seansach dowiadywałam się, że są one nakręcone na podstawie książek... Cóż... Mam nadzieję, że filmy nie zepsują mi odbioru lektury :D
UsuńZawsze możesz kiedyś ją odwiedzić i spróbować nakierować temat na poezję Safony :D Wprawdzie nie zastąpi to zwykłej lekcji, jednak będziesz miała przynajmniej z tego jakiś ułamek. Myśmy omawiali jedynie kilka utworów, gdzieś w 1 liceum, jednak chyba głównie przez wzgląd na to, że znalazły się w podręczniku. A co do wiersza, to mam na myśli "***[Wydaje mi się samym bogom równy]".
Czy ja wiem, czy klątwą? Niby nie da się dzielić tą wiedzą z większością ludzi, jednak one również wzbogacają nas samych, nasze spojrzenie na rzeczywistość oraz dzięki nim możemy lepiej i głębiej wniknąć w literaturę, którą czytamy na co dzień. Mam na myśli chociażby motywy, które ukazywały się na przestrzeni lat, archetypy, nawiązania twórców...
Najszybciej można trafić na takich ludzi przy profilu humanistycznym, a w przypadku studiów pewnie na filologii polskiej. Będąc na tym profilu, znalazłam kilka osób, które doceniały literaturę klasyczną i można było z nimi spokojnie o niej porozmawiać. Myślę, że Tobie również uda się znaleźć kogoś takiego :) Na co dzień również brakuje mi takich osób (z tamtymi ludźmi kontakt się urwał)... Żeby porozmawiać już nawet nie o Wielkich Dziełach, ale nawet o zwykłych książkach, czy filmach :P
Też jestem wzrokowcem :D E tam, słaba wyobraźnia. Dużo czytasz? Jeśli tak, to dam sobie rękę uciąć, że masz rozwiniętą wyobraźnię :)
Ja za to potrzebuję naprawdę mocnych wrażeń. Być może już zbyt wiele czytałam i oglądałam, i to, co normalnych ludzi porusza, tak na mnie nie robi jakiegoś większego wrażenia.
Ooo, zaskoczyłaś mnie :) Jak tak teraz patrzę, to wiele osób startuje właśnie na tą uczelnię.
Nie ma sprawy. Podoba mi się Twój blog i to, o czym piszesz. Zależało mi na tym, by w jakiś sposób to docenić :)
Nie ma to jak się droczyć z mamą, żeby coś przeczytała. xD Bardzo fajne książki, naprawdę lubisz Syfonę, jejku, tak się rozpisać na 10 kartek... :D William Szekspir pisał piękne książki, ale ich język już jest trochę podstarzały, jak sama o tym wspomniałaś. Czas szybko leci ^.^
OdpowiedzUsuńCiekawe wyzwanie sobie na ten rok zrobiłaś :D Książki powyżej 500 stron... Harry Potter?? xD Książki z liczbą w tytule... mi tutaj przychodzi dawna szkolna lektura "W 80 dni dookoła świata" albo same dziecinne książki, jak np. Trzy świnki, 101 dalmatyńczyków, może Szatan z siódmej klasy, no cóż, będzie przy okazji zaliczona jakaś książka z dzieciństwa xD
Szkoła? Tak, zeszyty kupione, ogólnie to fizycznie jestem gotowa, ale psychicznie nie, tak jak chyba większość osób uważam, że wakacje minęły zdecydowanie za szybko.
Pozdrawiam! :)
nastolatka-marzycielka.blogspot.com
Oj tak, uwierz że to było szaleństwo. Aż w momencie desperacji stwierdziłam, że mnie podmienili w szpitalu xD
UsuńTak, Safona od zawsze mnie inspirowała tak raczej z daleka. Pisałam o tym kilka postów temu. Miałam bzika na punkcie wszystkich słynnych, silnych, kobiecych osobowości na przestrzeni wieków i Safona była jedną z nielicznych postaci, którą mogłam poznać bliżej właśnie przez jej poezję. Więc się bardzo wkręciłam.
Wyzwanie to na pewno mocno rozwija. Nie tylko gust czytelniczy, ale również osobowość.
Ciężko jest wracać do szkoły, pamiętam jak sama tego nie lubiłam. Ale teraz nawet tęsknię za moim małym liceum, za znajomymi, za każdą spędzoną tam chwilą. Zwłaszcza za ostatnim rokiem.
Ech, jak nostalgicznie. :)
Pozdrawiam cię również i życzę owocnych przygotowań psychiki :P
Rzeczywiście o wiele bardziej warto najpierw przeczytać książkę, a później obejrzeć film. Nigdy nie czytałam starożytnej poezji, więc nie mogę wypowiedzieć się na ten temat. Myślę, że mogłoby mnie zaciekawić. Świetny tekst na temat jej twórczości. Powiem szczerze, że zaciekawiłaś mnie "Imperium". To musi być bardzo mądra książka z dużym przekazem. Podziwiam Cię za to, ze czytasz tyle książek :D Do szkoły, jeżeli chodzi o przybory, książki jestem prawie przygotowana. Jeszcze jakieś okładki i dwa podręczniki. Dzisiaj wybrałam się na zakupy i jak radziłaś w poprzednim poście odnosiłam prawie wszystkie ubrania, które przymierzałam ale nie kupiłam :D Jeszcze raz dziękuję za komentarz u mnie! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńludziesamotni.blogspot.com
Wszystko to cię czeka, moja droga! Być może już za rok :)
UsuńTo co tu napisałam to tak naprawdę tylko ułameczek wniosków, do jakich doszłam.
Serio? Zaciekawiło cię "Imperium"? Nie sądziłam, że komuś się może to spodobać. A co cię ujęło? Bo mnie najbardziej ta kobiecina. Mam gdzieś zapisany fragment w którym mówi ona, że kluczem do przetrwania jest... uwaga, uwaga: SŁONINA! :D
Ja czytam tyle tylko w wakacje. Pewnie w październiku się zatnę a że mam jeszcze z 40 książek do przeczytania to się śpieszę jak mogę :)
To super, wszystkie ekspedientki sklepów i sieciówek są dzięki tobie trochę szczęśliwsze, a ja bardzo dumna.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że wrzesień już nie będzie ci aż tak straszny <3
Po prostu myślę, że "Imperium" jest warta przeczytania. Można bliżej poznać czasy ZSRR :) Widać też, że bardzo Cię pochłonęła, zafascynowała, więc na pewno jest warta uwagi :)
UsuńKiedyś miałam okazję obejrzeć Igrzyska, ale w 1/3 filmu odpadłam... w sumie dobrze, wolę przeczytać książkę. Jeśli chodzi o "Oskar i pani Róża" to byłam na tym w teatrze i jakoś niespecjalnie mnie do tego ciągnie, nah.
OdpowiedzUsuństrasznepotwory.blogspot.com
Kurczę, trochę szkoda. "Igrzyska śmierci" na serio nie są takie koszmarne, myślę, że to niezła książka, porusza istotne tematy, jest dobrze skonstruowana itd. Film też mi się dość podobał, do tego stopnia, że ciężko mi powiedzieć, co lubię bardziej (podobny problem mam z "Harrym Potterem" :P).
UsuńMoże jeszcze nie jesteś gotowa? Moja mama też nie była, ale wreszcie udało mi się ją namówić i też uznała, że jest to książka naprawdę mądra. Prosto napisana i przeczytasz ją w jeden wieczór, albo w godzinkę - jak ja. Więc mimo wszystko polecam ;)
Pozdrawiam.
Oskar i pani Róża. Czytałem fragmentami na lekcjach polskiego i za każdym razem obiecywałem sobie, że wezmę się za tą książkę, niestety jeszcze tego nie zrobiłem :c.
OdpowiedzUsuńJednak nie mam zamiaru wziąć się za igrzyska. Po prostu :< Jeśli ktoś chciałby zakupić, zapraszam do siebie XD
W ogóle muszę Ci przyznać, że nieźle siedzisz w tych niekoniecznie popularnych książkach. Jeszcze nie zdążyłem się do końca zachwycić Dzikim ogniem, a tu kolejna dawka ciekawych produkcji :D
Pozdrawiam!
To się bierz, ale już!!! xD
UsuńNapisałam to już w odpowiedzi wyżej, ale książka jest naprawdę krótka, naprawdę przystępna i wystarczy poświęcić jedną godzinkę. Oraz jeszcze jedną na przemyślenie jej.
A masz na sprzedaż trzeci tom? Bo szukam akurat a nie mam ochoty zostawiać forsy w Empiku? ;)
O, czytasz "Dziki ogień"? Czy na razie tylko się nim zachwycasz tak z daleka? :D Nie wiem, co w tym niezwykłego, po prostu jestem biedna, i chodzę do biblioteki.
Pozdrawiam!
Oj nie, zrobiłaś wielki błąd, że najpierw obejrzałaś Igrzyska, a później przeczytałaś książkę. Wiele się traci, kiedy najpierw się ogląda, a później czyta. ;)
OdpowiedzUsuńOgólnie lubię poezję starożytną. Dobra, inaczej. Lubiłam poezję starożytną, kiedy omawialiśmy ją na lekcji, najbardziej w oko wpadł mi Horacy, nie wiem dlaczego. Może to jakiś mój soulmate sprzed paru tysięcy lat...? ;)
Co do tego tagu to przejrzałam te zagadnienia i woow, to jest naprawdę trudny tag. Jeśli chcesz popłakać, to może spróbuj "Wiolonczelistę z Sarajewa"? A co do książki, której bohaterami nie są zwierzęta - a zbiór bajek Krasickiego? Coś takiego też może być? Książka z numerem - "Jestem numerem cztery". Książka, która mnie przestraszyła - może spróbuj z horrorami Kinga? Ja czytałam "Mroczną połowę" i wyszedł taki trochę thriller, ale było trochę przerażająco. Książka z kolorem w tytule - "Mężczyzna w brązowym garniturze", kryminał Christie. Książka, która zdobyła Pulitzera - "Zabić drozda".
Mam nadzieję, że pomogłam. ;)
Mea culpa mea culpa mea maxima culpa! :D
UsuńCo to znaczy "lubiłaś"? Już nie lubisz? Oszukał cię czy nie pojawił się na maturze? :D
Nie idę na łatwiznę co różnie wychodzi w efekcie. Bajki jak najbardziej! Dzięki za pomocną dłoń :P King mógłby mnie wystarczyć, gdybym trafiła na odpowiednią jego książkę - długo poluję np. na "Stukostrachy".
Kurde, czytałam "Zabić drozda" przepiękna książka, ale obiecałam sobie, że będę czytać coś nowego w każdej kategorii więc muszę znaleźć sobie coś innego.
Zobaczymy co z tego mam w bibliotece :*