Write and Read #1 Jasna

Hej, mimo ogólnego braku czasu jednak popełniłam to jednowątkowe opowiadanie, z którego jestem naprawdę dumna! Na szczęście udało mi się je skończyć do wtorku do północy, a już myślałam, że mi przepadnie pomysł i wykonanie. Konkurs Write and Read znajduje się na blogu o przemiłej i tak bliskiej memu sercu nazwie Czytanie Naszym Życiem, na którego zapraszam.
Tytuł też pozostaje roboczy (czyt. nie mam lepszego pomysłu, a lepiej pozostać przy tym, bo jak przekombinuję, to nie będzie zaskoczenia pod koniec tekstu).
Przyjemnego dnia! ;)

***

- Ej, a właściwie to dlaczego nie chodzisz na te zajęcia z szermierki?
Klara nie odpowiedziała, a zamiast tego zacisnęła wargi.
Daniel roześmiał się głupkowato.
- Bo się boi, że ją ktoś nadzieje! Na przykład zielonooki wamp z drugiego roku.
Maria odwróciła się, żeby ukryć uśmieszek, a Klara jeszcze mocniej zacisnęła wargi i starała się rzucić przyjaciółce karcące spojrzenie.
- Tak, kochanie - kontynuował niestrudzenie Daniel, zachowując z trudem powagę. - Boisz się, że wyciągnie swoją długą, zimną, twardą...
- Zamknij się, kretynie - ucięła go dziewczyna, mając nadzieję, że zabrzmiała na dosyć zirytowaną, ale też do bólu opanowaną.
-... szpadę! - dokończyła za niego Maria i już nieco zdążyła spoważnieć.
Klara przyśpieszyła nieco kroku, kiedy dwójka jej przyjaciół zaśmiewała się za jej plecami do tego stopnia, że prawie płakali i tarzali się po chodniku. Skręciła w drogę do poczerwieniałego od październikowych liści parczku, mijając mokre ławki, które stały przy krętej, asfaltowej dróżce. Idąc, rozchlapywała mętną wodę z płytkich kałuż  i dreptała długie, zgniłozielone trawsko, kładące jej się pod nogi, niczym rzęsy opadające na rumieńce. Dopiero po chwili, mocno wdychając wilgotne powietrze pachnące butwiejącą roślinnością, rozluźniła zaciśnięte w pięści dłonie.
Przez zbawienny moment czuła się błogo, bo w zasięgu jej wzroku nie było żywej duszy. Wszystkie drzewa wokół zaczynały już łysieć. Nie przychodziła tu za często, ale i tak rozpoznawała większość starych, kamiennych stojących w kręgu pomników przedstawiających jedzące dzieci. Praktycznie wszystkie były pomalowane łuszczącą się czarną i czerwoną farbą i mazakami różnego koloru. Dwóch posągów brakowało, a Klara nawet nie pamiętała, kogo one przedstawiały. Jedna dziewczynka zastygła w pół kęsa, trzymając obiema pulchniutkimi rękami, u których już prawie nie miała palców przed słodką twarzyczką dorodne jabłko. Cherubinek siedzący z drugiej strony zapewne za nic w świecie nie oddałby miski, która leżała przechylona między jego udami; i to nawet gdyby był żywy. Kolejny chłopiec wręcz przeciwnie - w sposób dystyngowany unosił pustą filiżankę, choć połowa jego twarzy była już mocno zniszczona.
Kiedy Maria ją dogoniła i w końcu przystanęła parę kroków za nią, musiała przez chwilę oddychać ustami z powodu niewielkiej zadyszki.
- Dobrze ci tak, pulpeciku. Powinnaś zadbać o formę - wyzłośliwiała się Klara, chcąc się nieco zemścić. W istocie, Maria miała kilkanaście zbędnych kilogramów, którymi - wedle jej własnych słów - nie miała ochoty, ani czasu się przejmować. Ale była też niziutka, co skutecznie ją irytowało.
Maria wzięła jeszcze kilka długich wdechów i wreszcie, kiedy nienaturalna purpura zaczęła powoli spływać z jej twarzy, wysapała:
- Nie idziesz z nami jednak?
- Nie - powiedziała Klara, przedłużając samogłoski i udając, że coś ważnego przykuło jej wzrok do ekranu jej telefonu. W rzeczywistości zobaczyła tylko odbicie swoich niebieskich oczu. - Idźcie sami. I tak bym się średnio bawiła. Nie jestem przy kasie.
Maria skrzywiła usta, ale wzruszyła nonszalancko ramionami.
- No, ok. Trudno. Tylko nie zamykaj się w lodowej twierdzy. Wiesz, Daniel sobie tylko żartował i wcale...
- Jasne - przerwała jej Klara w pół słowa beznamiętnym tonem, chociaż miała urazę i to wypisało jej się na twarzy. - To hej, miłej zabawy.
Odwróciła się na pięcie i zniknęła z oczu Marii, zmierzając w znanym sobie kierunku.
Właściwie czemu dała się podpuścić i poszła na pierwsze zajęcia z szermierki, skoro wiedziała, że tego nie polubi i tak czy owak nie będzie mogła na nie chodzić? To musiało być zaćmienie umysłu.
Zwolniła i zatrzymała się zupełnie, kiedy uświadomiła sobie, że jej zimno, ale nie ma ochoty wracać do dom, ani wyjść gdzieś na miasto, bo mogłaby spalić się przed znajomymi. Nie ma też żadnej innej opcji.
Już się pogodziła z powrotem do domu, gdy poczuła, że jej telefon wibruje.
Faktycznie ktoś do niej napisał.
Hej, jasna. Czekam na ciebie. Ciemny.
Chwilę wpatrywała się niezrozumiałym wzrokiem w wiadomość, po czym dała za wygraną i schowała komórkę do kieszeni płaszcza. Przeszła parkiem jakieś kilka metrów, czując, jak od wilgoci w powietrzu zaczynają kręcić jej się włosy.
Kiedy znowu poczuła wibrację...
Długo jeszcze masz zamiar mnie ignorować?
Co jest? To musiała być pomyłka, ale gość zaczynał ją irytować. Napisał w sposób tak pretensjonalny, że jedynym, co nadal przychodziło Klarze do głowy było, że facet musiał pomylić jej numer z jakimś innym i teraz próbuje się z nią skontaktować za wszelką cenę. Wbrew jej woli.
Uświadomiła go czym prędzej, że pisze na zły numer i że musiał ją z kimś pomylić.
Kiedy kliknęła "Wyślij" i zgasiła ekran telefonu, poczuła lekki powiew chłodnego wiatru i zdała sobie sprawę, że już parę dobrych chwil stoi w miejscu jak palec.
Szybko objęła się ramionami i potoczyła ospałym spojrzeniem. Czuła się taka zmęczona przez całą tę sytuację z Danielem i jak najszybciej chciała się odprężyć, albo iść spać.
Znów zawibrował jej telefon, więc czym prędzej odczytała wiadomość, którą powinno być coś w stylu przeprosin, natomiast jego treść mocno nią wstrząsnęła.
Nie. Bynajmniej. Napisałem do właściwej osoby. Do jasnej.
To zaczynało być chore.
Migająca kreska na białym pasku odpowiedzi zdawała się być nieco nagląca oraz beznamiętna. Nie miała absolutnie nic do przekazania.
W końcu napisała jedyne, co wpadło jej do głowy.
Nie jestem jasna, jestem Klara.
Ulice już zupełnie opustoszały, a ludzie zniknęli. Pora iść do domu. Latarnie zabłysną lada chwila.
Klara zaczęła chwilę obserwować okolicę - światła sklepów i kawiarni w oddali, w których stronę odeszli jej znajomi, pulsowały rytmicznie, a ich zmieszane kolory doprowadzały jej oczy do lekkiego bólu i kłucia.
Nadal na ciebie czekam. Zapomniałaś już o mnie?
Tak jakby miał pewność, kim jest Klara. Jakby ją znał. Oczywiście, to wątpliwe, ale może jednak nie do końca? Mogła coś przeoczyć... O czymś nie pomyśleć, coś zignorować. Z drugiej strony, mogła go poznać przez przypadek - okey, nawet jeśli brzmi to jak szaleństwo w jej głowie, to wydaje się możliwe. Ale dać swój numer? To jedna z rzeczy, których nie obwieszcza się bez potrzeby całemu światu. Tym bardziej, jeżeli chodzi o Klarę.
Chyba że... Jest jeszcze inna możliwość. Trochę głupia, ale cóż - trudno o lepszą. A jeśli to sprawka tego głupka? Może Daniel nie przypadkiem wspomniał o chłopcu, który całą lekcję szermierki gapił się na nią. Chwyt jak rodem z podstawówki, ale to by pasowało do mentalności dziesięciolatka, jaką odznaczał się jej kolega.
I ten pseudonim... Ciemny. Zgadzałoby się. No i jakie to kreatywne: czcił Szatana i chodził odziany w czerń. Ciemne miał też coś innego.
Proszę bardzo. Cała zagadka.
A to by znaczyło, że Daniel chce ją w oczywisty sposób wmanewrować w jakiś romans.
W takim wypadku trzeba będzie ochrzanić pajaca i dać mu nauczkę, najlepiej publicznie. Może będzie chował urazę, ale to mało prawdopodobne - Klara bardziej spodziewałaby się zagęszczenia żałosnych komentarzy i kto wie? Może nawet odwetu.
Ach, walić. Po nim i tak to spłynie, albo da mu satysfakcję.
Klara nerwowo poprawiła torebkę. Ktoś próbował się do niej dodzwonić. To ten dziwaczny gość? Nie chciała wiedzieć.
Jeszcze raz spojrzała w stronę parku, zastanawiając się, jak głupio postąpiłaby znowu tam idąc. W sumie miała wrócić do domu...
Na chodniku tuż przed nią zaczął iść jakiś mężczyzna. Jego ciężkie buty podzwaniały przy każdym równym kroku. On sam był tylko cieniem majaczącym w dali, błąkającym się samotnie i zmierzającym przed siebie. Klara widziała dokładnie także rysy jego twarzy i ciemną oprawę oczu, a to przez światło rzucane przez ekran jego telefonu, który trzymał w dłoniach i w który wpatrywał się bez opamiętania.
Cholera, znała go. O wilku mowa.
Sama nie wiedziała, jak, ale ruszyła naprzeciw niego jak rakieta napędzana jakimś wulkanem przebudzonym w głębi serca. Pisze do niej kolejną wiadomość. Jak w ogóle śmiał pokazywać się jej twarzą w twarz. Przyznawać się, że to on był twórcą tych dziwacznych esemesów.
Doskoczyła do niego tak, że gwałtownie się zatrzymał i to zmusiło go do spojrzenia wprost na nią. To jeszcze bardziej rozwścieczyło Klarę. Wyrwała mu z rąk telefon, patrząc na niego i kipiąc gniewem.
- Co tam masz? Zamierzasz się dalej bawić? Ciemny?!
Oczy tamtego zrobiły się nieco większe i zastygnął w bezruchu na moment. Na pewno nie wydawał się rozbawiony sytuacją.
Klara, nie mogąc wpatrywać się zbyt długo w jego nie wyrażającą akurat nic twarz, zaczęła czuć się nieco niezręcznie i bezpardonowo zerknęła na Iphone-a trzymanego w dłoni. Angry Birds.
Na chwilę odebrało jej mowę, po czym zmieszała się, wręczyła facetowi jego własność i wymamrotała niedbałe przeprosiny.
Spojrzał na nią z najwyższą wzgardą.
- Lecz się. Zamiast dragów polecam kawę. Czy herbatę... - Minął ją, próbując się za wszelką cenę nawet nie otrzeć o wydychane przez nią powietrze. - Szlag by to. Już prawie pobiłem rekord. - Usłyszała jeszcze.
Spojrzała za nim, nie będąc pewna, czemu to zrobiła i miała wrażenie, że pali ją cała twarz jakby spiekła się przypadkiem na słońcu, albo przypaliła na grillu. Co ona sobie myślała? Teraz to już pewnie będzie się starał unikać jej jak ognia. I... dobrze. Właściwie lepiej. Daniel się odwali.
Ktoś stanął za nią. Usłyszała kroki.
- Tu jesteś. Czekałem.
Odwróciła się szybko, by zobaczyć mężczyznę nieznacznie od niej starszego - może przed trzydziestką. Koloru jego oczu nie mogła dostrzec, za to jego włosy opadały regularnymi lokami po bokach twarzy prawie bezbarwne w tym mdłym świetle. Resztę jego wysokiego, acz krępego ciała zakrywała kurtka, biały sweter odznaczający się w rozpięciu jak pas na pustej autostradzie. Prócz tego ręce trzymał w kieszeniach czarnych spodni.
Cofnęła się powoli o krok.
Patrzył na nią niby wyczekująco. Jakby się znali. Jednak jego twarz nic jej nie przypominała. Wyglądał... zbyt normalnie. Jego oblicze nie wyróżniało się niczym. Jak pusta rama powieszona w sąsiedztwie smutnych, nijakich pejzaży i martwych natur wymalowanych bez specjalnego smaku dla pocieszenia niewybrednych oczu.
- A kim jesteś?
- To ja, jasna. - W jego głosie brzmiała nuta spokojnej radości.
Zmarszczyła brwi. Miała ochotę się cofnąć, choć mężczyzna stał, opanowany. Pewien siebie, choć małomówny.
- Dlaczego tak do mnie mówisz?
- Bo tak się nazywasz.
Przewróciła oczami.
- Nie. Mówiłam już. Mam na imię Klara - zaznaczyła, głośniej akcentując swoje imię.
Mężczyzna nie przejął się za bardzo. Patrzył jej prosto w oczy, bez prowokacji, jak znajomy poszukujący prawdy, lub po prostu cholernie odważny. Problem w tym, że nie był jej znajomym. Nie mógł być. I dlatego coraz bardziej widziała w nim świra.
Klara odsunęła się kolejny krok i wyciągnęła ostrzegawczo w jego kierunku palec.
- Odejdź.
- Nie - przemówił natychmiast po niej. Uśmiech zabłysnął w jego oczach. Wziął głęboki oddech. - Chciałbym zaproponować ci powrót do domu.
Klara gwałtownie sapnęła.
- Wiesz, gdzie mieszkam!?
- Naturalnie. Znamy się dobry szmat czasu, moja droga. - Podał jej swoje ramię, ale Klara pozostała w swoim miejscu. Mężczyzna również się nie speszył, ale po chwili dziewczyna zaczęła wyraźnie odczuwać napięcie tejże krępującej sytuacji. Zamrugała kilkakrotnie i odetchnęła, próbując rzucać ostrzegawcze spojrzenia.
Patrzył na nią coraz dłużej. Musiała się w końcu odezwać, bo wydawało się, że on zastygnął niczym pomnik.
- Nie znamy się. Nie znam cię. Przestań mówić do mnie, jak do dziecka. Nie masz prawa.
Mężczyzna na sekundę spuścił wzrok (zasmucony? rozczarowany?) i wsunął dłoń z powrotem do kieszeni. Uniósł brwi i spojrzał przed siebie.
- Wobec tego, pozwól się odprowadzić. Nie radziłbym się tu błąkać tak po zmroku.
Klara musiała zacisnąć zęby, żeby zaakceptować dziwne zachowanie tego faceta. Jej serce, a co za tym idzie także i kolana dyskretnie drżały pod nią. Coś krzyczało pogróżki i pulsowało gniewem, ale nie mogło wydobyć się na zewnątrz. Dziewczyna fuknęła i ruszyła.
Po chwili zatrzymał ją głos mężczyzny.
- Z tego, co wiem, to nie w tę stronę.
Klara stanęła jak wryta. Dlaczego ten dziwak nawiedzał ją dziwnymi wiadomościami? Nie wydawał się obłąkany, ani nie zdawał się w żadnym razie jej skrzywdzić - zrobiłby to już kilka razy. Stał za nią, ale zamiast zrobić cokolwiek, wolał ją po prostu powiadomić o swojej obecności. Chore. Może faktycznie nie miał złych zamiarów. Tylko czemu jego zachowanie wciąż było zbyt niecodzienne, by mu zaufać.
Dlaczego zależało mu na jej bezpieczeństwie? Kim był? Czemu, skoro mu tak na niej zależy, nie przedstawi się, nie powie kim jest rzeczywiście? Czy ma do czynienia z człowiekiem niezrównoważonym? Trafiła na psychopatę, który jeszcze nie wie, czy chce zabić - jeszcze nie wie, co jest jego celem. Obłąkany człowiek.
Do tego wiedział, gdzie mieszkała.
Oboje skierowali się wspólnie do parku, na tę samą trasę, która okazała się ucieczką Klary. Piasek chrzęścił pod ich stopami, jak nigdy. I to zapewne przez ciszę trwającą wokół. Milczenie. Nigdy nie zauważyła tutaj zwierząt, ale teraz ich brak wydał jej się naprawdę dotkliwy.
Mężczyzna, choć wyprzedzał ją o metr, nie wydawał się śpieszyć, a wręcz przeciwnie, zatrzymał się na środku dróżki.
Klara zatrzymała się nagle za nim, wyczuwając niepokój.
Przeszła powoli wokół niego, by popatrzeć na jego twarz.
- Nareszcie. Zaciągnięta.
Zwrócił się do niej.
- Słu-ucham? - szepnęła niedowierzająco.
Dech jej zaparło i po chwili półleżała w mokrych liściach.
- No czemu jesteś taka zdziwiona? Nie zastanawiałaś się, dlaczego nie wiesz, gdzie mieszkasz?
Klara odsuwała się rytmicznie coraz dalej, sunąc po śliskich, lepiących się liściach.
- Nie dziwiłaś się, dlaczego cały czas wracałaś w to miejsce? Czemu czułaś się tu tak dobrze? - Roześmiał się. - Nie pamiętasz, prawda? Monumenty mają krótką pamięć, a dałbym głowę, że jest inaczej. A teraz - wyciągnął z kieszeni obszernego płaszcza długi zaostrzony przedmiot, który Klara teraz uważnie obserwowała, spodziewając się ciosu tym narzędziem. - Wracaj na swoje miejsce, jasna.
Uniósł dłoń z narzędziem, a dziewczyna nie potrafiła odwrócić wzroku. Czuła obezwładniający strach, ale czy nie powinno stać się coś jeszcze? Dlaczego nie widzi całego swojego życia? Ten psychopata zaraz miał ją zabić, a jedynym, na co ją było stać to gapienie się prosto na niego, w niemym, okrutnym oczekiwaniu.
Błysk światła, a potem nie czuła już kompletnie nic.
Czuła się jak posąg. Niema, nieruchoma jak skała; ślepa; głucha; zastygła w przerażeniu.
Nagi kawałek białego marmuru, na który szczają bezdomne psy.

Komentarze

  1. Wow! Na początku długość opowiadania mnie lekko przeraziła :P Myślę, że nie tylko mnie... Ale powiedziałam sobie "dam radę!" Zaczęłam czytać i tekst mnie niesamowicie pochłonął. Bardzo ciekawy, trzymający w napięciu i przede wszystkim świetnie napisany pod względem stylistycznym. Te opisy, dobór słów... Profeska! Naprawdę się do tego nadajesz i albo musiałaś już BARDZO DUŻO pisać, albo po prostu masz talent. Ciekawi mnie dalsza część opowiadania. W ogóle z chęcią przeczytam więcej! :) Pozdrawiam
    ludziesamotni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany!
      Bardzo dziękuję za tak entuzjastyczne przyjęcie opowiadania. Bardzo wiele to dla mnie znaczy ❤
      Fakt, długość nawet mnie trochę wprawiła w zakłopotanie i zaraz pojawiła się myśl "kto to teraz przeczyta?" :D ale jak widać do odważnych świat należy.
      Takie miłe słowa to lekarstwo na całe zło i zniechęcenie!
      Tak, pisałam bardzo dużo i nadal nie jestem w formie, ale się staram. Gdyby nie to wyzwanie to w ogóle nie miałabym czasu ani ochoty wrócić do pisania takich rzeczy :)
      No niestety opowiadanie zostało zakończone - finał pozostawiam do interpretacji (jak właściwie cały tekst), ale jak mnie coś natchnie i dowiem się, jakie muszę zawrzeć "słowo-klucz" w opowiadaniu to możliwe że do głowy przyjdzie mi jeszcze coś fajnego!
      Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za pozytywny komentarz, jesteś przekochana!

      Usuń
    2. Nie masz za co dziękować! Zasłużyłaś pracą nad całym tekstem :) Szkoda, że to już koniec. Fajnie by było gdyby kiedyś pojawiła się tutaj seria z opowiadaniami. Jakbyś znalazła czas - nie wahaj się, ja chętnie poczytam!

      Usuń
  2. Hejka - świetne opowiadanie <3 bardzo mnie wciągnął i czekam na inne opowiadania z wyzwania!
    Btw. Piszę tutaj w jeszcze jednej sprawie - nie byłabyś zainteresowana wywiadem na mojego bloga? (którego jak widzę już znasz poniekąd XD http://books-from-whole-world.blogspot.com ) możesz zobaczyć jak to wygląda bo parę wywiadów jest tam już zamieszczonych, a jeśli chciałabyś wziąć udział w czymś takim to proszę o podanie emailu w odpowiedzi a sama się odezwę dobrze? ^^
    Powodzenia w dalszym pisaniu! czekam na inne opowiadania :) Nana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Dziękuję za komentarz po przeczytaniu ;) także czekam na twój następny tekst.
      Poczytałam nieco i widzę że prowadzisz wywiady w bardzo ciekawy sposób i z bardzo ciekawymi osobami (jednak przy nich czuję się trochę jak żebrak na bankiecie xD), dlatego chętnie się zgodzę tylko podaj mi powód dla którego "właśnie ja"?
      Dziękuję jeszcze raz i mam nadzieję że nasza znajomość jeszcze się tak szybko nie urwie ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Moim zdaniem każdy człowiek jest interesujący... a każdy blog skrywa jakby inną historię - bo nie ukrywajmy, życie z możliwością/przymusem pisania postów dla innych jest inne niż przed podjęciem się tej roboty (sama się o tym przekonałam jako blogerka z ponad 4 letnim stażem z przerwami XD)
      Stąd moje zainteresowanie innymi osobami, nie martw się - każdy z nas jest na swój sposób perełką i moim zdaniem wywiady mogą pokazać to w nieco inny sposób niż posty czy tagi ^^ Bardzo chciałabym po prostu poznać twoją osobę ze strony poza blogowej również i też mam nadzieje że znajomość jeszcze chwile pożyje :) Odezwę się do końca tygodnia :)

      Usuń
  3. O rany! Ale to jest świetne! :D
    Czytałam to z zapartym tchem i cały czas zastanawiałam się wraz z Klarą - kto to jest? Dlaczego ciągle ta osoba pisze? Szkoda, że tak szybko się skończyło :(
    Zakończenie - spodziewałam się każdego, ale nie takiego. Ogromnie mnie zaskoczyłaś. Cały czas zastanawia mnie - kim był mężczyzna? Postać ta do samego końca pozostaje dla mnie dość tajemnicza. Przypuszczam, że był to twórca. Interesuje mnie również, jak Klara się uwolniła, że na jakiś czas przestała być posągiem. Jest parę kwestii, które bym rozwinęła, jednak poza tym opowiadanie świetne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle miłych słów! Bardzo dziękuję 😍
      Cieszę się, że element zaskoczenia mi się udał. To zawsze spora trudność żeby czymś zaskoczyć. Ale czasami się udaje ;)
      Właśnie o to chodzi, że nic tu nie jest jednoznaczne, mnóstwo niedopowiedzeń i bardziej chyba skupiłam się na tym, żeby każdy mógł zinterpretować to po swojemu.
      Powiem tylko że masz rację i facet rzeczywiście jest twórcą. :D
      Jeszcze raz dziękuję.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo bym chciała żeby bym dalszy ciąg tego:) bo to nie może się tak skończyć no

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Napełnij mnie pozytywną energią!
Karma wraca!

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść podręcznej" serial a książka. Porównanie

Dedykacja - piękny gest czy przestarzały, niepraktyczny rytuał?

Biblioteczka #1